Wielu facetów ma silnie zakorzenione poczucie, że ich najważniejszym obowiązkiem jest tyranie od rana do nocy, by zarobić dobre pieniądze i zapewnić wysoki poziom życia rodzinie. To oczywiście ma znaczenie, bo przecież nikt nie chce musieć martwić się o podstawowe sprawy bytowe, ale jest granica pomiędzy pracowitością a całkowitym poświęceniem się pracy. Jeśli, podobnie jak tysiące innych Polaków, przesiadujesz w biurze do późna, to paradoksalnie wcale nie zapewniasz szczęścia swoim najbliższym. Dlaczego? Sprawdź te argumenty i weź je sobie do serca.
Jeśli masz dzieci, to z pewnością chciałbyś widywać je częściej, brać czynny udział w ich wychowaniu, pokazywać im świat, uczyć je nowych rzeczy. Nie zrobisz tego siedząc w biurze. Zanim się obejrzysz dzieci będą starsze i Wasz kontakt stopniowo zacznie się urywać. To typowe w domach, w których ojciec pracuje jak nakręcony. Dzieci są blisko związane z mamą, ale nie potrafią się całkowicie otworzyć przed tatą, którego tak naprawdę do końca nie znają. Na pewno nie chcesz, aby taki scenariusz sprawdził się w Twojej rodzinie.
Chodzi nawet o tak prozaiczne sprawy, jak oceny dzieci w szkole, ich problemy z rówieśnikami czy emocje, jakie przeżywa partnerka. Nic Ci na ten temat nie wiadomo, bo przecież ciągle nie ma Cię w domu. Wracasz wieczorem i jesteś tak skonany, że i tak nie przyswajasz żadnych informacji, marząc tylko o tym, żeby dzieci poszły już spać i dały Ci spokój. Teraz wyobraź sobie, że z jakiegoś powodu musisz zostać z nimi sam w domu albo pójść na wywiadówkę do szkoły. Będziesz całkowicie zagubiony, zdezorientowany i wściekły, że np. nie wiesz, jak nazywa się wychowawczyni dziecka. Trąci absurdem, prawda?
Przypomnij sobie, kiedy ostatnim razem wróciłeś do domu po kolejnym bardzo ciężkim dniu i od progu słyszałeś kłótnię dzieci. Żona od razu poprosiła Cię o interwencję. Co zrobiłeś? To jasne: zbyt mocno podniosłeś głos, strasząc dzieci i wyrzucając je do swoich pokojów. Czy chcesz, aby Twój wkład w ich wychowanie ograniczał się do takich scen? Czy nie zauważasz, że będąc tak skrajnie zmęczonym wybuchasz pod wpływem byle iskry?
Jeśli masz dziś około 40 lat i regularnie się zaharowujesz, to jest niemal pewne, że wkrótce „dorobisz się” choroby układu krążenia, nadciśnienia, może cukrzycy. Zawał kiedyś był domeną ludzi w podeszłym wieku, ale dziś lekarzy już w ogóle nie dziwi widok trzydziestoparoletnich mężczyzn trafiających na oddział intensywnej terapii. Pomyśl o to, bo Twoi najbliżsi chcą, abyś był zawsze z nimi, nawet jeśli zarobisz trochę mniej pieniędzy.