Tytułowe pytanie może się wydawać dziwne, bo przecież wiadomo, że prawdziwy facet przemierza kilometry autostrad na swoim wiernym, dwukołowym rumaku. Problem w tym, że stereotyp sobie, a życie sobie. W praktyce każdy z tych pojazdów sprawdzi się w zupełnie innych sytuacjach. My postanowiliśmy poddać je ocenie z punktu widzenia mężczyzny poruszającego się głównie po mieście. Który będzie najlepszy do pokonywania zatłoczonych ulic? Motocykl, samochód, a może skuter? Zapraszamy.
Motocykl kojarzy się nam z wolnością, ale w miejskich warunkach jego właściciel faktycznie jest takim samym zakładnikiem korków, jak posiadacz samochodu. Sporych rozmiarów maszyna, szczególnie w typie tzw. choppera czy cruisera, ma problem z przejechaniem tuż obok ciasno stojących koło siebie aut. Motocyklista kończy więc swój rajd w kolejce i grzecznie czeka, aż inne pojazdy się poruszą.
W mieście nie sprawdzi się także zwinny ścigacz, czyli motocykl sportowy. Nie będziemy w stanie wykorzystać jego osiągów, chyba że mamy zamiar drastycznie łamać przepisy. Przejazd między stojącymi w korku samochodami jest co prawda łatwiejszy, ale wymaga stalowych nerwów i obserwowania, czy przypadkiem ktoś nie zamierza... otworzyć nam przed nosem drzwi.
Motocykle o sporych mocach nie są więc raczej stworzone do jazdy po zakorkowanych miastach, bo wcale nie będą aż tak bardzo ekonomiczne (duże maszyny potrafią spalić nawet 7-8 litrów na setkę), a w dodatku w polskich warunkach klimatycznych nie ma możliwości korzystania z nich przez cały rok.
Po polskich drogach jeździ kilkanaście milionów samochodów, które oczywiście są najpopularniejszymi środkami lokomocji, także w miastach. To problem dla zatłoczonych metropolii, które nie są w stanie poradzić sobie z korkami. Kierowcy klną na zatory, ale i tak uparcie wsiadają do swoich bolidów, aby pokonać choćby krótki odcinek z domu do pracy.
Największym mankamentem samochodu używanego w mieście jest zatem to, że nie da rady się nim przecisnąć przez korki. Jest też drogi w eksploatacji, i nie chodzi tylko o koszty paliwa, ale też ubezpieczenia, płynów eksploatacyjnych i serwisu.
Poza tym samochód ma wiele plusów, którymi dystansuje chociażby motocykl. Można z niego komfortowo korzystać przez cały rok, przewiezie więcej osób i furę zakupów. Zapewnia też wyższy poziom bezpieczeństwa – miejskie stłuczki zazwyczaj nie kończą się zbyt poważnymi obrażeniami.
W Polsce każdego roku przybywa użytkowników skuterów, które stały się już drugim najpopularniejszym środkiem lokomocji w miastach. Nie ma w tym nic dziwnego – są to bardzo fajne, uniwersalne i tanie w utrzymaniu maszyny, które przez większą część roku mogą z powodzeniem zastąpić nam samochód.
Skutery przede wszystkim są mniejsze od motocykli, dlatego z reguły nie mają problemu z przeciskaniem się przez korki. Można je łatwo zaparkować, są zwinne, dość dynamiczne, a przy tym oszczędne – spokojnie da się niedrogo kupić model, który w mieście nie spali więcej niż 4-5 litrów na setkę. Tanie jest również ubezpieczenie.
Minusy? Bez wątpienia fakt, że w Polsce ze skutera nie da się raczej korzystać zimą – nie tylko z uwagi na niskie temperatury, ale też wąskie koła, które utrudniają jazdę po śliskiej nawierzchni i błocie pośniegowym. Skuter może nam jednak posłużyć za bardzo uniwersalny środek transportu w okresie od kwietnia do listopada. Wystarczy wyposażyć go w bagażnik, aby zmieścić w nim aktówkę, a i znajdzie się miejsce na jakieś zakupy. Mieszkańcy południa Europy korzystają ze skuterów przez cały rok i wcale nie tęsknią za samochodami.
Wybór jest zatem trudny, bo pojazdy te nie mają raczej wspólnych, uzupełniających się cech i w praktyce służą do zupełnie innych celów. Idealnym rozwiązaniem byłoby więc posiadanie ich wszystkich – motocykla na weekendowe wypady po mieście, skutera na wiosenno-letnie dojazdy do pracy, a samochodu na zimę i duże zakupy. Kogo jednak na to stać?