Jak wiele innych osób jestem kierowcą i poruszam się po mieście samochodem, co ma swoje dobre strony, jak na przykład te opisywane w jednym z moich felietonów, kiedy piękne Panie w bikini uśmiechają się do mnie z plakatów. Niestety, istnieją również mroczne aspekty poruszania się samochodem. Jednym z nich jest słuchanie radia podczas jazdy i ten temat chciałbym dziś poruszyć.
Radio w swojej klasycznej formie nie jest w dzisiejszych, nastawionych na wizualny przekaz czasach już w żadnym stopniu atrakcyjnym medium, szczególnie wśród młodszych odbiorców. Choć dane pokazują, że od lat poziom odbiorców tego medium właściwie się nie zmienia, to jednak przy bliższym przyjrzeniu się analizie słuchalności można stwierdzić, że radia słuchamy głównie w samochodzie. Co do poziomu słuchalności w domu, to od lat liczba słuchaczy spada szybciej niż ciśnienie po kielichu. W mojej opinii jest to spowodowane faktem, że radio nie ma swoim odbiorcom dziś do zaoferowania niczego unikatowego. Po prostu technologia pokazała odbiorcom inne, bardziej atrakcyjne formy przekazu.
W tym miejscu mógłbym opisać rzewną historię o tym, jak radio było ważnym i wspaniałym doświadczeniem w moim życiu i o tym, jak to jako młody chłopak wykładałem się na tapczanie, żeby słuchać Matysiaków niesionych falami eteru. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Zamiast tego jako młody chłopak nie przepadałem za radiem i cholernie denerwowały mnie jego ograniczenia. Słuchając muzyki ulubione kawałki nagrywałem sobie na kasetę, żeby posłuchać ich wtedy, kiedy mam na to ochotę, a nie wtedy kiedy ktoś ma ochotę je puszczać. Na szczęście zmiana nastąpiła wraz z postępem technologii. Aktualnie, nikt nie chce być już zdany na humory radiowego DJa, każdy lubi słuchać tego, na co ma aktualnie nastrój. Więc wybiera aplikacje do słuchania muzyki, które mu taką możliwość dają.
Inną wartościową rzeczą w radiu są ciekawe i wciągające audycje, których również za młodu zdarzało mi słuchać i tu znowu przychodzą z pomocą aplikację muzyczne, takie jak Spotify czy Apple Muzyka, które poza słuchaniem ulubionych kawałków, pozwalają również słuchać podkastów, czyli takich współczesnych radiowych audycji. Podsumujmy zatem: Ty wybierasz, czego chcesz słuchać, słuchasz tego kiedy chcesz, na jakim urządzeniu chcesz, w jakiej kolejności itd. Wiem, że to banał, ale czy radio ma jeszcze jakieś przewagi nie do podrobienia?
Tak, radio ma wciąż do zaoferowania pewną specyficzną unikalną wartość: reklamy. Nie wiem, czy to jest specyfika typowo polska, bo nie spotkałem się z tym nigdzie indziej na świecie, ale przez ostatnie lata, słuchając reklam radiowych w aucie, niezależnie od stacji, dowiedziałem się niemal wszystkiego na temat wstydliwych tematów takich jak upławy, suchość i zakażenia pochwy, hemoroidy, żylaki, stany zapalne odbytnicy i nietrzymanie moczu. Kiedy słucham reklam radiowych mam poczucie jak by ktoś chlusnął mi w twarz zawartością dojrzałego ToiToi-a. Raz widziałem jak pewna kobieta prowadząc samochód puściła kierownicę, żeby obiema rękoma zasłonić uszy dziecka, czym prawie nie doprowadziła do wypadku, jak myślicie dlaczego? Reklamy radiowe są nie tylko niesmaczne, są po prostu głupie. Kiedyś jeszcze chciałem wchodzić w jakąś intelektualną dyskusję z tymi reklamami - ponad 2 mln Polaków ma problemy z nietrzymaniem moczu - naprawdę? Jak oni to sprawdzili? Deklaratywnie? Organoleptycznie? Po takim bloczku reklam czuję, że mógłbym rozpisywać lekarstwa niczym najlepszy farmaceuta. Aktualnie z tematem radzę sobie tak, że jak tylko zaczyna się reklama w stacji której słucham, od razu przełączam na Radio Maryja, bo tam przynajmniej nie usłyszę o kłopotach z podrażnieniami po stosunku.
Ktoś może mi zarzuci, że o rzeczach wstydliwych nie można mówić inaczej. Oczywiście rozumiem, że reklamodawcy chcą w treściwy sposób dotrzeć do odbiorców, ale w serialu MASH, który opowiadał o życiu lekarzy w centrum wojennej rozpierduchy, nikt nie pokazywał flaków przelewających się po podłodze. Po prostu można w inteligentny sposób, ze smakiem i humorem mówić o rzeczach trudnych.
I choć bardzo chciałbym nie stykać się już z Panią położną Żanetą z radiowej reklamy, to mimo wszystko wolę, żeby pozostała w radiu, bo kiedy ostatnio zobaczyłem przypadkiem na facebooku reklamę lekarstwa wizualizującą jakąś typową kobiecą przypadłość, to myślałem, że zwrócę wczorajszy obiad.