Od kilku tygodni wszyscy w sieci mówią i piszą o zbliżającym się wielkimi krokami kryzysie. W zależności od tego, gdzie ucho przyłożyć można usłyszeć, że kryzys, jak już nadejdzie, to potrwa rok, trzy lata, a nawet siedem. Słyszy się, że nie powinien być bardzo dotkliwy, albo że będzie najcięższym kryzysem od dekad. Że należy oszczędzać, inwestować w złoto, waluty, kruszce, bitcoiny albo w siebie. Czyli generalnie nie wiadomo nic poza tym, że trzeba się na coś szykować.
Każdy, kto sprawdzał kiedykolwiek niepewną prognozę pogody wie, że nie do końca wynika z niej czy jutro popada troszkę, mocno czy właściwie wcale. Pewnie dlatego nazywa się to „prognozą” pogody, bo przewidywanie tego jak pogoda się zachowa jest budowane na bazie modeli, które opierają się na historii pogody z wielu lat wstecz.
Podobnie jest z prognozami gospodarczymi. Wiemy, że niedobór dóbr i podstawowych surowców wywołuje zwiększony popyt i wzrost cen, na co wpływ miał wzrost gospodarczy, covid oraz aktualna wojna na Ukrainie. Wiadomo, że taka sytuacja generuje inflację. Wiadomo, że banki podnoszą stopy procentowe, aby zdusić inflację, co przekłada się na pogorszenie nastrojów inwestycyjnych i… bla, bla, bla. Z takimi prognozami gospodarczymi, to trochę jak ze wspomnianą prognozą pogody. Pewni tego, jak będzie w 100%, to możemy być dzień po tym dniu, na który prognoza była przygotowana. Wtedy każdy się wymądrza, że on wiedział, że tak właśnie będzie. Nie mniej, posługując się dalej tą analogią można powiedzieć tak: jeśli nie chcesz zmoknąć, warto wziąć parasol, czyli przygotować się na kryzys niezależnie od tego jaki i czy w ogóle on będzie.
Jaka jest zatem moja rada na przetrwanie trudnych czasów? Bushcrafting. Busz-co-fting? - zapyta ktoś z ze stoickim spokojem. Bushcrafting to połączenie dwóch słów: „bush” - czyli krzaki oraz „craft”, czyli sztuka i choć z połączenia tych słów można by wywnioskować, że chodzi tu o sztukę krycia się w krzakach (co mogłoby w dobie kryzysu być nawet sensowne jeśli ukrywalibyśmy się przed wierzycielami), to jednak chodzi tu o zupełnie nową formę survivalu, która zyskuje w Polsce coraz większą popularność.
Filmiki na ten temat na polskim Youtubie mają już prawie milion wyświetleń. Buschcrafting jest rozrywką dla najprawdziwszych spośród prawdziwych facetów. To nie jakieś tam preppersowanie dla lamerów, którzy gromadzą płyty DVD z filmami, żeby mieć co oglądać na odtwarzaczu DVD napędzanym prądnicą jak im odetną Netflixa w czasie zombie apokalipsy. To nie jest też survival, gdzie przy wykorzystaniu nowoczesnych narzędzi przetrwania można będąc pozostawionym w dziczy naładować swój telefon satelitarny z baterii słonecznej, żeby zadzwonić do mamy z prośbą, żeby nas już odebrała, bo nam zimno.
Bushcrafting polega na tym, że używasz kory z brzozy jako papieru toaletowego, a pajęczyny jako nitki dentystycznej. To prawdziwe obcowanie z naturą w wersji „hard” z wykorzystaniem jak najmniejszej ilości gorszących dobrodziejstw dzisiejszych czasów - w stylu deski klozetowej, kanalizacji i niestety także mydła. Tacy pasjonaci cieszą się z przebywania blisko natury jak i z wykorzystywania jej darów i mówiąc szczerze, społeczeństwo też się cieszy z tego, że tacy ekstremiści siedzą w lesie daleko od nich.
Ja kilka razy w życiu biwakowałem pod namiotem i nie licząc młodzieńczych posiadówek w namiocie rozbitym pod blokiem z butelką taniego wina w dłoni, zawsze kończyło się to dla mnie bólem pleców i przemoczonym tropikiem, a i tak czułem się zespolony z naturą jak Ewok na planecie Endor.
Powiedzmy sobie zatem szczerze - gdyby większość z nas została zmuszona, żeby mieszkać w lesie jak Ralph Waldo Emerson, to skończyłaby w pysku niedźwiedzia. Lub umierając z głodu, zagubiona w środku lasu w poszukiwaniu sygnału wifi. Tym bardziej “leśnym ekstremistom” należy się szacunek z posiadania rzadkiej umiejętności, która pewnie nigdy się nie przyda przeciętnemu mieszczuchowi, który uczęszcza do salonów barberskich.
Jeśli natomiast nie chcecie spędzać życia zaszyci w lesie jedząc robale jako dressing do sałatki z liści łopianu, to najlepszym sposobem na przetrwanie w dobie kryzysu jest nie panikować, zredukować zbędne wydatki, gromadzić kapitał na lepsze czasy i wykorzystywać okazje do inwestycji tylko wtedy, jeśli naprawdę uznamy, że to okazja. Bushcrafterzy potrafią przetrwać w dziczy, my też damy radę.